Självporträtt

 

Lubię myśleć o rzeczach. Lubię też kwestionować rzeczy – czasami tylko ze względu na to.

 

Wbijam się w pewne rzeczy. Inne rzeczy, które mnie bardzo nie interesują.

 

Zostałam też ciocią zmian klimatycznych, pomimo moich dotychczasowych, w kontekście, młody wiek.

 

Na tym blogu możesz przeczytać większość tego, co pasuje do mojego świata myśli. Od krytyki społecznej do piękna 40+ do wstydliwych historii…

 

Witamy! 🙂

Tłumaczenie

Ustaw jako domyślny język
 Edytuj tłumaczenie

Więc skończyłem czytać książkę, o której pisałem kilka dni temu – cztery umowy (ej adlink), av don Miguel Ruiz. Książka jest dość krótka – po prostu koniec 200 strony, ale jest intensywny w swoim przesłaniu. Cała książka dotyczy czterech umów, które są podstawą mądrości Tolteków.

Według Ruiza zaczyna się wszystko ze świadomością i zrozumieniem, że nasze życie jest snem. Sen zaczyna się w naszych myślach – jak myślimy / śnimy, tworzymy nasze życie. Jest to bardzo zbliżone do ustawy o przyciąganiu, ale mówi się na różne sposoby. Moje osobiste preferencje są takie. Ruiz jednak kontynuuje, gdzie ustawa o przyciąganiu już nie działa, i mówi, że nasze marzenia/życie kształtują rodzice, których mamy, jak nas wychowali, czego nauczyli nas o życiu, jak wpływa na nas rodzeństwo, pokazać, wujkowie, mor- i dziadków, kumple, nauczyciel – i tak dalej. Wierzy, że wszystko, czego się nauczyliśmy, to porozumienie co do tego, jak działa świat i życie.

Formułować nasze marzenie, nasze życia, potrzebujemy języka. Język jest tym, co daje nasze marzenia, nasze życia, forma i treść. Ruiz mówi, że język tworzy magię, i właściwie mogę się tylko z tym zgodzić. Używałem o sobie wielu różnych języków, o życiu, o innych, wiedzieć, że język wpływa na to, jak postrzegamy i rozumiemy nasze życie, nasze otoczenie, nasze emocje i tak dalej. Dlatego niezwykle ważna jest świadomość tego, w jaki sposób używamy języka, jak wpływamy na siebie i innych wokół nas poprzez sposób wyrażania siebie. Język to magia.

Trzecia umowa Ruiz przypomina, że ​​nigdy nie należy brać niczego za pewnik. W celu, kiedy się zastanawiamy, zawsze dowiaduj się prawdy. Przyjmowanie rzeczy za pewnik rodzi plotki, następnie, zaraźliwy, toksyczne myśli, i nie służymy ani sobie, ani nikomu innemu.

Czwarta umowa polega na tym, aby zawsze robić wszystko, co w twojej mocy. Odbieram to jako – po części po to, by naprawdę dać z siebie wszystko, ale także zrozumieć, zaakceptuj i zgadzaj się z tym, że to, co było moje najlepsze wczoraj, może nie być najlepsze dzisiaj. Forma dnia, żądza, wola i tak dalej, wpływa na to, na jakim poziomie jesteśmy dzisiaj. Nawiasem mówiąc, zdałem sobie z tego sprawę w mojej jodze – w niektóre dni niektóre rzeczy działają lepiej, ale inne dni oznaczają, że niektóre części mojego ciała są coraz ciaśniejsze. Ale robię co w mojej mocy w oparciu o to, co mam przed sobą tu i tam.

Aby wejść do nich tutaj umowy z samym sobą nie są grą. To wymaga ogromnej odwagi, jeszcze więcej woli i siły, i niezrównany duch walki. Świadomość obecności dwóch części pasożyta, który dla nas niszczy, jest niezwykle ważna – Nazywają się Sędzią i Ofiarą, i są niezwykle biegli w wciąganiu nas w nędzę i nędzę. Ruiz opisuje, jak możemy pracować z tymi częściami, i jak możemy się ich po prostu pozbyć.

Osobiście jestem bardzo sceptycznie podchodzi do tego typu książek, ale muszę przyznać, że bardzo podoba mi się pomysł tych czterech umów. prawdopodobnie mi się podoba, ponieważ jest to bardzo jasny sposób na podzielenie rzeczy, które należy zrobić (jeśli chcesz pracować w ten sposób, Chcieć powiedzieć), i kocham jasność. W ostatnich dwóch rozdziałach (co nie dotyczy umów) wszystko staje się bardziej niejasne, i tam trochę straciłem zainteresowanie i skupiłem się. Ale myślę, że zrobię to po swojemu, co jest również zalecane w całej książce.

Ponieważ jestem w kilka lat poświęconych na właściwy hardkorowy rozwój osobisty, czy to jest książka, którą wezmę do siebie. Przeczytam też więcej książek don Miguela Ruiza. Jak wszystko inne, wezmę to, co mi pasuje i działa dla mnie – resztę zostawiam. Ale to jest coś, co naprawdę robię, naprawdę czuję się interesująca dla mnie. Zwłaszcza jak Ruiz przynajmniej w jednym miejscu mówi, że nie ma nikogo, komu się to wszystko udaje w nieprzerwanej linii. Innymi słowy; to ok mieć złe dni, zdarzyło się myśleć / śnić “w górę” – tak długo, jak zdajesz sobie sprawę i zauważasz, że się poślizgnąłeś, i zaczyna się od początku.

jestem bardzo szczęśliwy przeczytać tę książkę. To da mi dużo do myślenia przez długi czas. Czy interesują Cię takie rzeczy? – Przeczytaj to! 🙂